Niemiecki praktykant: Wrocław i Polskę oczywiście mogę tylko polecić! |
Autorstwo / redakcja: Thomas Dudkowski, tłum. Dorota Asztabska |
piątek, 17 lipca 2015 15:48 |
Uczelnia: Politechnika Norymberska im. Georga Ohma (Technische Hochschule Nürnberg Georg Simon Ohm) Praktykę w polskiej instytucji socjalnej planowałem z mniej-więcej półrocznym wyprzedzeniem. Nie miałem dostępu do baz danych ani informacji kontaktowych, lub też nie odpowiadały one mojemu obszarowi zainteresowań. W związku z tym za poszukiwania zabrałem się intuicyjnie, aby móc zebrać pewne doświadczenia, jak na przykład nieco bardziej wymagający proces rekrutacji na praktykę semestralną niż w niemieckich instytucjach, szczególnie jeśli chodzi o dodatkowy wysiłek związany z dopełnieniem formalności programu Erasmus. Dobrze widziane są tu rozbudowane opisy projektu, pomysły na stronę internetową lub programy pracy. Zorientowanie się w polskiej biurokracji przy pomocy języka angielskiego (jak to jest w przypadku prawdopodobnie większości studentów), moim zdaniem stanowi spore wyzwanie. Chociaż wykazanie się w tej kwestii ambicją owocuje nawiązaniem kontaktów, jednak w stosunku do maksymy "do it yourself" nie można być zbyt pobłażliwym. Po załatwieniu kwestii organizacyjnych, formalności oraz ubezpieczenia, opuściłem Niemcy z dużą dozą niepewności. Brakowało planu kształcenia, nie wiedziałem, gdzie będę spać ani czy otrzymam dofinansowanie dla studiujących zagranicą. W tej kwestii trzeba było zaufać polskiej organizacji. W myśl motta: stanie się, ale kiedy i jak — do tego trzeba się jakoś dopasować. Jako obszar zainteresowań wybrałem streetworking oraz ogrzewalnię dla osób bezdomnych, do których doszła współpraca z nowootwartą placówką interdyscyplinarną: MiserArt — "strefą kultury w labiryncie wykluczenia". We Wrocławiu wszystkie trzy przedsięwzięcia działają od niedawna. Podobała mi się szczególna atmosfera, jaką niosą ze sobą rozpoczynające się projekty. Składają się na nią: gruntowne oczyszczanie pomieszczeń, ciągłe zakupy oraz wdrażanie się w pracę zespołu. Zwłaszcza to ostatnie wymagało ode mnie pewnego wyczucia. Zawód, którego wyuczyłem się na uczelni, trudno było mi odnaleźć w codziennej pracy. Chodzi wprawdzie o tę samą zasadę, czyli towarzyszenia ludziom w trudnych sytuacjach życiowych, jednakże w zupełnie innych warunkach, niż to jest w niemieckim systemie socjalnym. Niestety prowadzi to do tego, że planowanie pomocy nie może przybierać struktury takiej, jakby to można było sobie wyobrazić. Z drugiej strony to rzadka okazja zobaczenia rozwijającego się systemu socjalnego. U Brata Alberta mogłem wyrobić sobie obraz pięciu kolejnych instytucji takich jak MOPS, szpitale, policja i inne. Muszę przyznać, że — poza zapałem do działania — to, jak są oferowane środki pomocy, czy też to, jak pracownicy są włączani w ich rozwój, nie zrobiło na mnie najlepszego wrażenia. Tu jednak nie chciałbym zbyt wiele na ten temat pisać. Wrocław jako jedno z największych i najprężniejszych kulturalnie miast Polski dostarcza wystarczająco dużo możliwości, by poza swymi obowiązkami zatracić się w muzyce, kulturze czy kulinariach. Poza imponującym Rynkiem można na ulicach, w sercu miasta odnaleźć wszelkiego rodzaju sklepiki zapraszające do ich odwiedzenia. Postkomunizm wraz ze starym niemieckim budownictwem, ożeniony z ponad 1000-letnią historią, rodzi romantyczną mieszankę dla wszystkich zmysłów. Życzyłbym sobie, by więcej studentów z Niemiec kończyło swoje studia w Polsce, aby — być może, po jakimś czasie — przezwyciężyć panujące jeszcze stereotypy. Historia kraju odgrywa w tej kwestii decydującą rolę. Na Zachodzie nie zawsze jest ona brana pod uwagę, co dla mnie stanowi w tej dziedzinie sedno sprawy. Ogólnie był to dla mnie niezwykle pouczający, ciekawy oraz obfitujący w odkrycia czas. Jeśli ktoś interesuje się „Dzikim Wschodem” i chce zaliczyć kurs językowy, nie będzie — tak myślę — żałował tego doświadczenia. W tym sensie mogę Wrocław i Polskę oczywiście tylko polecić.
View the embedded image gallery online at:
https://www.20161021.bratalbert.wroclaw.pl/wolontariat-i-praktyki/1059-niemiecki-praktykant-wroclaw-i-polske-oczywiscie-moge-tylko-polecic#sigFreeIdd863bb9bd0 |